Informacje

WIĘŹNIOWIE NIE DOJECHALI

W walce z epidemią ptasiej grypy lokalnym służbom mieli pomoc więźniowie. O taką pomoc wystąpił starosta Jerzy Rzymowski. Pierwsi ochotnicy mieli dotrzeć do nas dzisiaj, jednak do tego nie doszło.
fot.pixabay

Starosta żuromiński podczas dzisiejszej rozmowy (16.04) z naszą redakcją poinformował, że więźniowie, którzy mieli pomagać w wywożeniu martwych ptaków z ferm drobiu dziś nie dojechali. Jerzy Rzymowski kilka dniu wystosował pismo o zaangażowanie w walkę z grypą ptaków osadzonych w zakładach karnych. – Chcieliśmy skorzystać z tej możliwości, żeby likwidować ogniska jak najszybciej- komentuje starosta. Jak wyjaśniał dalej sprawa przyjazdu osadzonych okazała się jednak bardzo skomplikowana. – Na początku uzyskaliśmy informację, że wszystkim zajmie się Służba Więzienna, dopiero później pojawiły się schody- opowiada Jerzy Rzymowski.

Starostwo zostało poinformowane, że musi zapewnić transport oraz wyżywienie dla pracujących osadzonych. Jak się okazuje czas pracy więźnia jest liczony od momentu opuszczenia zakładu karnego, dlatego pomocy trzeba było szukać w okolicy.

-Porozumieliśmy się z Zakładem Karnym w Płocku, wszystko było zabezpieczone- relacjonuje starosta.

Na teren naszego powiatu miało przyjechać 30 osadzonych, którzy dziś mieli pomagać w usuwaniu ognisk. Wczoraj wieczorem okazało się, że jednak nie przyjadą, ponieważ miejsce pod względem bezpieczeństwa muszą najpierw ocenić pracownicy Służby Więziennej. Być może osadzeni dotrą, ale w przyszłym tygodniu.

– Totalny galimatias, nieład informacyjny. Nawet nie wiem, czy mogę się wypowiadać na dane tematy, bo w ciągu godziny wszystko może zmienić- komentuje podirytowany włodarz.

Przypomnijmy, że od początku tygodnia starosta Jerzy Rzymowski pracuje zdalnie, ponieważ potwierdzono u niego koronawirusa.

Sytuacja związana z epidemią ptasiej grypy w naszym powiecie cały czas jest groźna. Potwierdzają, to chociażby dane z poniedziałku, kiedy również rozmawialiśmy ze starostą.

– Trudno dziś podawać jakieś dane, bo za chwilę są one już inne – mówił w poniedziałek 12 kwietnia Jerzy Rzymowski, starosta żuromiński. Tego dnia było 37 ognisk ptasiej grypy i podejrzenia w kolejnych 16 fermach. – Mieliśmy dostać wsparcie w postaci 50 żołnierzy WOT, żeby wesprzeć logistykę zabezpieczającą, nie mówimy tu o wynoszeniu, ale rozkaz odwołano i tych żołnierzy nie będzie – dodawał starosta. Jak podkreślał, nie jest lekko. Wystąpiły problemy z dwutlenkiem węgla, którym gazowane są chore ptaki w kurnikach. – Okazuje się, że ludzi do wynoszenie na ten moment jest wystarczająca ilość – mówiłwtedy starosta (w ubiegłym tygodniu przez jakiś czas brakowało rąk do pracy przy wynoszeniu zagazowanego ptactwa).

– Mamy informacje, że zaczynają się zatykać zakłady utylizacyjne. Nawet jakby się pojawiło więcej osób i przyspieszył całą akcję tu, na miejscu, to dalej zaczyna się to korkować, na końcowym etapie – podkreślał Rzymowski. Jego zdaniem te problemy wykraczają już poza możliwości Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii i niezbędne są tu już działania na szczeblu rządowym. – Wystosowaliśmy wspólnie ze starostą mławskim pismo z prośbą o interwencję do Ministra Rolnictwa i Głównego Inspektora Weterynarii, ale czy jakiś odzew będzie, trudno mi powiedzieć – mówił 12 kwietnia Rzymowski.

-Cały czas wywożone są padłe ptaki, ale jest tego wszystkiego ogrom – komentował starosta.

– Moja opinia jest taka, że chyba dojdzie do likwidacji całej populacji w tym powiecie, chyba do tego to zmierza. I trzeba będzie zacząć od nowa. Obym się mylił, ale tak to wygląda – stwierdził. Sytuacja nie jest optymistyczna.

Starosta podkreśla, że w tej sytuacji, kiedy w tym rejonie po raz drugi występuje epidemia na taką skalę, powinno wszystko iść dwutorowo, żeby jak najszybciej zdusić możliwość rozprzestrzeniania się wirusa zjadliwej grypy między fermami. – Z jednej strony powinno się likwidować ogniska, które powstają, a tam, gdzie nie ma powinno się wszystko szybko wywozić do ubojni – podkreśla Rzymowski. Proces badania zdrowych ptaków i wydawania decyzji na wywóz powinien być błyskawiczny, wtedy nie byłoby takich strat, a kolejni hodowcy nie występowaliby o odszkodowania.

AO, KC

komentarzy

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.