– Uczyliśmy się w marcu ubiegłego roku, to była nowość dla nas, teraz idzie nam dobrze, mieliśmy dobrego informatyka, który nas wprowadzał w MS Teams i Office. Od nowego roku szkolnego zakładaliśmy różne warianty, prowadziliśmy wewnętrzne szkolenia ze zdalnej nauki, wymienialiśmy się doświadczeniami ze zdalnej nauki, większość nauczycieli nieźle nauczyła się tymi narzędziami posługiwać – mówi Grzegorz Krzysztof Jabłoński, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego w Bieżuniu. Ale, jak dodaje, nic nie zastąpi nauki w formie stacjonarnej i bezpośredniego kontaktu uczeń-nauczyciel. – Każdy z nas, czy dyrektor, czy nauczyciel, czy uczeń oczekuje, kiedy będzie można pracować na zasadach stacjonarnych, to jest oczywiste – zaznacza dyrektor.
Dyrektor podkreśla, że od grudnia, kiedy tylko wprowadzono możliwość przygotowywania maturzystom konsultacji z nauczycielami, szkoła od razu to zrobiła. – Nic na siłę, to jest wszystko na zasadzie dobrowolnej, ale umożliwiliśmy te konsultacje – podkreśla. Nauczyciele wypracowali system ich prowadzenia. – Chętni się znaleźli, grupy się zmieniają, nie wszyscy jednocześnie, gdzie jest potrzeba większej grupy, to zmieniają się rotacyjnie, raz jedna, raz druga grupa. Staramy się w reżimie te konsultacje prowadzić. Kontakt maturzystów z nauczycielami jest cały czas – podkreśla Jabłoński. Zapewnia, że każdemu zależy, by przekazać maturzystom jak największe wsparcie i jakość nauczania na tej ostatniej prostej przed egzaminem maturalnym, który – jak już wiadomo – odbędzie się w normalnym terminie, w maju.
– Jaka rzeczywistość przed nami? Patrząc na to, co się dzieje, na zachorowania, to raczej nie będzie ze strony władz rządowych czy oświatowych decyzji, że maturzystów się wpuści, podejrzewam, że nie. Jest połowa marca, zaraz okres świąteczny, zakończenie w kwietniu, na miesiąc przed propozycja ocen. Staramy się maksymalnie wykorzystać te konsultacje. Nie mamy dzieci chorych, nie uzyskałem takiej informacji, z tych maturzystów co przychodzą także nikt nie chorował. Z pracowników, z nauczycieli żadna osoba, która prowadzi konsultacje nie była chora. Jakoś się trzymamy i próbujemy sobie poradzić w tej rzeczywistości, jaką mamy – mówi dyrektor liceum. Jest optymistą, bo jak mówi, wykorzystują wszystkie siły i środki maksymalnie, ale pesymistą też, bo wszystko zależy tak naprawdę od młodego człowieka. – Jeśli chce się uczyć to w tych warunkach można się nauczyć – uważa Grzegorz Jabłoński.
Podkreśla jednak, że taka praca, jak obecnie, jest znacznie trudniejsza, niż normalna. – To bezpośredni, żywy kontakt z człowiekiem, z nauczycielem. Zadawania pytań bez opóźnienia przez internet, nie tylko na zasadzie, że online zapyta się jedna osoba, bo tu widać reakcje na lekcji, jak reagują, a nawet jak nie reagują, to jest swego rodzaju reakcja. To jest inna rzeczywistość – mówi dyrektor.
Jak dodaje, nie wie do końca jak zrealizowane zostaną zaplanowane na ten rok szkolenia wojskowe w jednostkach patronackich. – Jesteśmy jedną ze 130 szkół w Polsce, które dostały te oddziały przygotowania wojskowego – mówi dyrektor bieżuńskiej placówki. Na ten rok zaplanowano aż 10 szkoleń, wyjazdowych, w Nowym Dworze Mazowieckim. – Nie możemy żadnych z tych szkoleń zrobić, bo ani oni, ani my nie mamy prawa organizować uczniów na szkolenie. Odkładamy to – informuje. Może uda się to zrealizować po szczepieniach. Pierwsza tura już się odbyła. Jak ocenia dyrektor, w jego placówce została zrealizowana na ponad 80 proc. Nikt nikogo nie zmuszał, nikt nie namawiał. Nauczyciele sami podjęli decyzję.
AO
powrotu do szkół nie chcą nauczyciele. zaszczepili się więc mogą wracać do pracy. Polska młodzież i dzieci zapłacą za mich nieróbstwo i lenistwo.