Członkowie komisji budżetu żuromińskiej Rady Miejskiej podczas ostatniego posiedzenia komisji chcieli zapoznać się z zakresem działalności Gminnej Spółki Wodnej. Jak twierdził przewodniczący Waldemar Bukowski sporo mieszkańców zgłaszało się do radnych z uwagami dotyczącymi funkcjonowania GSW.
-Rolnicy okolicznych miejscowości dopytują się nas jako radnych i myślę, że panią burmistrz też o działalność spółki- mówił Waldemar Bukowski. – Są skargi, że ona kuleje- zaznaczył. W ostatnich tygodniach także do naszej redakcji napływały liczne sygnały w tej sprawie.
– Spółka wodna działa w tej chwili dobrze, wykaszają rowy- od razu odpowiedział jej prezes Jan Wysocki. Dalej stwierdził, że największe szkody obecnie wyrządzają bobry, bo to one przyczyniają się do zalewania terenów. – Co na to zrobimy, pod ochroną są- stwierdził Wysocki.
Argumenty nie przekonały jednak przewodniczącego komisji, który twierdził, że skarg rolników i właścicieli gruntów jest bardzo dużo. – Mówią, że spółka chce tylko składki- powiedział Bukowski.
– W każdej wsi było wykaszane, tylko Wólka nie, bo nie było wpłaty- odpowiedział Wysocki.
Z szeregiem pytań i wątpliwościami wypalił więc radny Andrzej Supko, który twierdził, że są odcinki, których spółka nie dotykała od lat.
– Czy spółka wodna posiada aktualny wykaz rowów, drenacji? Na jakiej zasadzie w ogóle powstała spółka wodna?- pytał Andrzej Supko. – Rolnik nie ma obowiązku należeć do spółki wodnej, większość rolników nie ma pojęcia jak się tam znalazło. Ja odziedziczyłem ziemię po teściach, ich wykreślono i wpisano mnie i żonę- kontynuował. – W jaki sposób odbywają się wybory w spółce, bo tego nie można się dowiedzieć?- pytał radny. Supko chciał też dowiedzieć się, kto ustala stawki opłaty od hektara i na jakiej podstawie, kto rozlicza władze spółki. – W przypadku żuromińskiej spółki wodnej nic na ten temat nie wiadomo- zaznaczył. – Spółka według mnie działa w sposób niejawny- podkreślił Supko.
Pytań na temat działalności spółki było sporo, ale jej przewodniczący nie był w stanie na nie konkretnie odpowiedzieć. -To by musiała Szczęsna przyjść- rzucił w pewnym momencie. Chodziło mu o kierownik Gminnej Spółki Wodnej Danutę Szczęsną. W dalszej dyskusji okazało się, że zaproszenie na komisje zostało wysłane do siedziby GSW, ale nikt prezesa o tym nie powiadomił. O tym, że komisja się odbędzie poinformował go kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Żurominie Adam Witkowski, który również był zaproszony na spotkanie.
Tak naprawdę, radni zbyt wiele od Gminnej Spółki Wodnej żądać nie mogą. Gminna jest tylko z nazwy. Żartobliwie można ją porównać nawet do świnki morskiej- ani świnka, ani morska. Rolnicy należeć do spółki nie muszą, jeżeli zobowiążą się do samodzielnego oczyszczania rowów. O takim obowiązku mówił też kierownik Adam Witkowski. – Wielu rolników, którzy otrzymują dopłaty zapomina o tym, że są zobowiązani do dbania o rowy- mówił Witkowski. – W razie kontroli Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa mogłaby cofnąć dopłaty- dodał. Witkowski mówił, że spółki wodne mogą bardzo dużo zdziałać. Jako dobry przykład podał tę z Bieżunia. – Nie należą do niej wszystkie wioski, ale działa ona na piątkę- informował Adam Witkowski. – Obecnie jest możliwość, że spółki wodne mogą posiłkować się pieniędzmi z Unii Europejskiej, możemy w tym pomóc- zaproponował kierownik.
Pod koniec posiedzenia komisji jej przewodniczący zwrócił się bezpośrednio do Prezesa Gminnej Spółki Wodnej. – Apelowałbym do pana prezesa, żeby wyjść naprzeciw rolnikom, żeby ta komunikacja była większa- powiedział Waldemar Bukowski. – Chcemy tylko pomóc- podkreślał.
Członkowie komisji w pełni nie zrealizowali jednego z punktów posiedzenia- nie zapoznali się z zakresem działalności GSW. Do sprawy chcą jeszcze wrócić. Mają nadzieję, że uda im się porozmawiać z kierownikiem Danutą Szczęsną. Magistrat nic spółce narzucić nie może, ale radni nie chcą pozostać obojętni na skargi mieszkańców.
Kacper Czerwiński
Dodaj komentarz