Regulamin został opracowany w 2008r. i przyjęty uchwałą Rady Miejskiej. Obejmował uczniów szkół podstawowych i gimnazjów. Po reformie w 2020r. został dostosowany do aktualnego stanu, bo gimnazja wygaszono. Teraz jednak uznano, że sytuacja nieco się zmieniła i trzeba wprowadzić zmiany.
Przewodniczący komisji Leszek Łuczkiewicz zwrócił się do obecnych na posiedzeniu dyrektorów szkół, by wyrazili swoje zdanie w kwestii regulaminu, który – jak określił, jest ogólny, ale sprawiedliwy. W komisji wzięli udział: Ewa Kowalczyk-Brożyna (SP nr 1 w Żurominie), Piotr Babiuch (SP nr 2), Marzena Kąpińska (SP w Chamsku), Alina Liszewska (SP w Raczynach), Leszek Kawczyński (SP w Poniatowie), Janina Gorczyczewska (SP w Kliczewie) i Grzegorz Wronkowski (SP w Będzyminie).
– My nie przyznajemy stypendium Kowalskiemu czy Nowakowi, tylko 1, 2, 3. Nie wiemy, kto to jest – podkreślił Łuczkiewicz. Jak dodał, niestety co roku zdarzają się sytuacje, że ktoś jest niezadowolony, najczęściej rodzice, których dzieci czasem odnoszą sukcesy, a nie dostają stypendium.
Łuczkiewicz zasugerował, żeby pierwszą zmianą było przyjrzenie się udziałowi uczniów w konkursach gminnych. Wcześniej nie brano ich pod uwagę.
Jak stwierdziła dyrektor SP w Chamsku Marzena Kąpińska, której córki swego czasu też otrzymywały stypendium, zastanawiała się, czy nie należałoby brać pod uwagę osiągnięć szkolnych. – Bo, powiedzmy, dziecko uczestniczy w zajęciach sportowych, należy do jakiegoś klubu, czy to w naszej gminie, czy w innej gminie, dojeżdża, te osiągnięcia są brane pod uwagę. Tych osiągnięć sportowych jest bardzo dużo, na szczeblu powiatu aż po ogólnopolski – zaczęła. Jak dodała, sama przechodziła to z córkami, które grały w siatkówkę. – To są zajęcia pozaszkolne, to dziecko nie wypracowało sobie umiejętności grania w piłkę nożną, siatkówkę w szkole tylko w klubie – stwierdziła. Jak objaśniła, powinno się może raczej brać pod uwagę osiągniecia sportowe, owszem, ale te organizowane przez szkołę.
Radny Waldemar Bukowski zwrócił uwagę na fakt, że właśnie biorąc udział w różnych zawodach dziecko reprezentuje bardziej klub, aniżeli szkołę, zaś Halina Jarzynka dodała, że niektórych dyscyplin sportowych nie ma w ofercie szkoły, takich, które pomogłyby dziecku rozwinąć posiadane zdolności.
Jak wiadomo, niektórzy trenują piłkę siatkową w Lubowidzu, w tenisa ziemnego grają w Ciechanowie, uczęszczają na zajęcia taneczne szkoły tańca w Sierpcu. Są też np. pasjonaci szachów. – Rodzice inwestują własne pieniądze i oczekują, że sukces zostanie doceniony – stwierdziła Ewa Kowalczyk-Brożyna, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Żurominie.
Podczas dyskusji zwrócono uwagę na to, by nie podawać do nagród kogoś, kto tylko uczestniczył w konkursie, a nie zajął żadnego miejsca, tzn. był tylko uczestnikiem. Kierownik wydziału oświaty w magistracie Bożena Fijałkowska stwierdziła, że obecnie jest trudno zgłosić ucznia gdziekolwiek do konkursów, bo niewiele jest ich organizowanych poza szkołą i gminą, choć oczywiście zdarzają się i niektórzy biorą w nich udział. Wiele odbywa się w internecie, w niektórych uczestnictwo jest płatne.
Zdaniem Fijałkowskiej należałoby też wziąć pod uwagę dzieci mające tylko średnią 5,8 – 6,0, ale bez udziału w konkursach. Zdaniem Andrzeja Supki nie można jednak dostosowywać regulaminu pod jednostki, bo w dokumencie wyraźnie określono wymagania – zarówno osiągniecie określonej średniej ocen na świadectwie, jak i zwycięstw w konkursach. Podkreślił, że ktoś może mieć średnią ocen na poziomie 4,0, ale być wybitnie uzdolnionym muzycznie.
Dyrektorzy próbowali dawać też swoje wskazówki, w jakim kierunku zmienić regulamin nagradzania uczniów. Dyrektor SP w Poniatowie Leszek Kawczyński zastanawiał się, czy nie dać dodatkowych punktów za wyniki na egzaminie ósmoklasisty. Podobnie dyrektor SP w Będzyminie Grzegorz Wronkowski.
Zdaniem Ewy Kowalczyk Brożyny w tym roku wiele świadectw będzie bardzo „ładnych”, bo na wynik ucznia pracuje, niestety, nie tylko on sam. Radny Mariusz Milewski zwrócił uwagę, że problematyczne właśnie przy przyznawaniu stypendium są konkursy, w których dzieci biorą udział wspierane przez rodziców, np. taneczne. – Ale jak to porównać do konkursów szkolnych, czy które CKE organizuje – stwierdził.
Marzena Kąpińska podkreśliła, że często, żeby dziecko cokolwiek osiągnęło, musi zacząć bardzo wcześnie. – Żeby były sukcesy, musi zacząć małe dziecko. A małe dziecko nigdy nie jest świadome tego, czy już chce w to iść, czy nie. A żeby mieć sukcesy, osiągnięcia na skalę, trzeba zaczynać naprawdę od małego. Rodzice nie wiedzą, to jest na zasadzie – może moje dziecko by to robiło, może to. To musi tak iść, bo dziecko nie wie tak naprawdę, co chce w życiu robić. Ale to trzeba zaczynać naprawdę od małego – powiedziała.
Radny Milewski zwrócił uwagę, że często uczniowie wykazywali udział w zawodach „ogólnopolskich”, które potem okazywały się ich etapem rejonowym, a w momencie rozstrzygania ciężko było je ocenić pod względem ważności. – To rejon, kilka powiatów, a nazwa jest ogólnopolska – zauważył.
Obecny na posiedzeniu komisji dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Żurominie Piotr Babiuch podkreślił, że są konkursy, do których uczniowie naprawdę się przygotowują pod kierunkiem nauczyciela, a są takie, do których przystępują całe klasy wręcz „z marszu”, po to, by tylko wziąć udział. – A co w przypadku ucznia, który ma autyzm, średniej nie wypracuje nigdy, a wygrywa ogólnopolskie, robione przez ministerstwo konkursy plastyczne. I w tym momencie siłą rzeczy to dziecko wyeliminujemy. Dzieci autystyczne mają konkretne uzdolnienia, to może być geniusz matematyczny, a noga z polskiego – podkreślił Babiuch. Sugerował, że jakieś dzieci na początku będą wykluczone z nagrody, a to może być dyskryminacja.
Innego zdania był radny Czarek Ossowski. – Pan mówi, że jeśli pan będzie wykluczał jakieś konkursy, to jest dyskryminacja. A jeżeli my zawrzemy w regulaminie 5 czy 6 konkursów, to my nie będziemy dyskryminować? Też będziemy dyskryminować. Nie znajdziemy złotego środka – stwierdził odpowiadając Babiuchowi.
– W każdym regulaminie, już na wstępie, jest jakaś dyskryminacja – stwierdził przewodniczący komisji Leszek Łuczkiewicz.
– Oceńmy, że to są pewne ramy, których się trzymamy, nie dyskryminacja – sprostował radny Waldemar Bukowski. Radny stwierdził również, że w przypadku uczniów, którzy mają jakieś inne osiągnięcia (np. w układaniu kostki rubika, tańcu czy innym sporcie), a nie mają zbyt dobrych ocen, dyrektor zawsze może wystąpić o stypendium jednorazowe specjalne czy też specjalną nagrodę burmistrza miasta. – Pani burmistrz ma reprezentacyjne, co to jest przyznać tysiąc zł – skomentował Łuczkiewicz.
Dyrektor Babiuch pytał też, co z uczniami, którzy np. wzięli udział w konkursach telewizyjnych i tam udało im się osiągnąć sukces. W jego ocenie to ktoś szczególnie uzdolniony, bo wykazał się szeroką wiedzą z wielu dziedzin.
Dyskusja radnych z dyrektorami trwała ok. 1,5 godziny. Ostatecznie wypracowano zdanie, że będą brane pod ocenę konkursy gminne, które jednak się odbywają, ale podniesiono średnią ocen, jaka jest na pierwszym etapie brana pod uwagę. Jeśli ktoś będzie szczególnie uzdolniony, a nie spełni kryterium regulaminu, dyrektor będzie mógł wnioskować o jednorazowe stypendium.
AO
Dodaj komentarz