Wiadomości WYWIAD

DECYZJE MUSZĄ ZAPAŚĆ NA SZCZEBLU RZĄDOWYM

Starosta żuromiński Jerzy Rzymowski zapewnia, że sytuacja związana z ptasią grypą jest już względnie opanowana. Mimo walki z epidemiami powiat nie próżnuje. Rozpoczyna się termomodernizacja szpitala, opracowywany jest projekt basenu, a także ruszają inwestycje drogowe.

[Aktualizacja z 21 maja] Ze starostą Jerzym Rzymowskim rozmawialiśmy 14 maja. Kilka danych uległo zmianom. Na dziś zutylizowano łącznie 10 320 000 sztuk drobiu. Z powiatu wyjechało 867 ciężarówek z martwym ptactwem, jajami i paszą. Wczoraj potwierdzono ptasią grypę na dwóch obiektach, do utylizacji trafi 35 tysięcy sztuk ptaków. W powiecie żuromińskim zostało jedynie 25 gospodarstw komercyjnych (ferm drobiu), gdzie nie wykryto ptasiej grypy. To około 10% normalnej produkcji.

Kacper Czerwiński: Ciekawi mnie jak wygląda sytuacja związana z ptasią grypą. W tym roku jest zdecydowanie inaczej niż 14 lat temu. Skala jest o wiele większa, bo mamy więcej obiektów, ale wydaje mi się również, że brakuje koordynacji w działaniu służb i instytucji.

Jerzy Rzymowski: Zgadza się, mogę to wszystko porównać do 2007 roku, kiedy pierwszy raz w powiecie walczyliśmy z epidemią ptasiej grypy. Wtedy pozycja Starosty jako szefa służb, inspekcji , straży była zdecydowanie inna, oparta na większych kompetencjach, również współpraca i relacje ze służbami weterynaryjnymi wyglądały zupełnie inaczej. Wpływ starosty na funkcjonowanie służb był zdecydowanie większy. Przez ostatnie kilka lat odebrano nam wpływ na sanepid, nadzór budowlany, weterynarię. To wszystko funkcjonuje na innych zasadach. W tym roku, przy likwidacji ognisk ptasiej grypy, główny ciężar wzięła na siebie weterynaria. Z naszej strony jest oczywiście ciągłe monitorowanie sytuacji i chęć pomocy. Kierownik Referatu Zarządzania Kryzysowego Jarosław Gałka trzyma rękę na pulsie, jest w stałym kontakcie z powiatowym i wojewódzkim lekarzem weterynarii oraz służbami policji. Zorganizowaliśmy i zabezpieczyliśmy logistycznie pracę więźniów z zakładu karnego w Płońsku, którzy byli zaangażowani w te działania.

KC: Ptasia grypa rozeszła się po powiecie bez żadnych hamulców. W zasadzie „uratował się” tylko kawałek gminy Lubowidz i gminy Kuczbork.

JR: Są Łazy, jest Bądzyn, Lubowidz, Cieszki, była Żelaźnia, więc także i gminie Lubowidz się dostało. Najmniej przypadków jest na terenie gminy Siemiątkowo, ale tam generalnie jest bardzo mało ferm. Najwięcej przypadków było na terenie gminy Bieżuń. Tam też jest największe zagęszczenie produkcji. Na tę chwilę (14 maja br.-przyp. red.) zutylizowano ponad 6 milionów ptaków, pozostało jeszcze 800 tysięcy do utylizacji. Sytuacja jest już względnie opanowana. Zakłady utylizacyjne już sobie radzą z odbiorem padłych ptaków, bo te są o wiele mniejsze. Kwestia grzebowisk odeszła na bok.

KC: Wojewoda wycofał rekomendacje?

JR: Rekomendacje są takie, żeby szukać miejsc na grzebowiska, ale żaden z samorządowców nie jest w stanie takiego miejsca wskazać. Na terenie naszego powiatu nie ma lokalizacji, w których bez żadnych protestów można by zakopać tak dużą ilość kur.

KC: Wydano pojedyncze zgody na zakopanie kur, ale hodowcy zrobili to na własnych działkach.

JR: Tak, ale były to bardzo sporadyczne przypadki. Na szczęście zakłady utylizacyjne się odblokowały i o grzebowiskach w tym momencie możemy zapomnieć. W rozwiązanie problemu włączyły się duże firmy drobiarskie, które mają własne zakłady.

KC: Moim zdaniem wiele zależy od hodowców. Wiele osób zastanawiało się dlaczego na naszym terenie nie ma żadnego zakładu utylizacyjnego, skoro mamy tak duże zagęszczenie produkcji. Tylko kto miałby taki zakład pobudować? Przecież nie samorządy. A jakby był to tak intratny interes zapewne stałoby tu już kilka takich zakładów.

JR: Pojawiały się różne pomysły, np. że to powiaty powinny się dogadać i coś takiego zrobić. Ale my nie mamy kompetencji ani pieniędzy na podjęcie takich działań. Budowa takiego zakładu byłaby „na wszelki wypadek” jako rozwiązanie rezerwowe przy gwałtownym rozwoju choroby. Niemniej jednak po ptasiej grypie muszą zostać podjęte decyzje i wypracowane rozwiązania, które nas zabezpieczą na przyszłość.

KC: Najlepiej na szczeblu krajowym, bo my tutaj to możemy sobie pogadać. Przecież każdy kurnik stoi legalnie, dopiero plany zagospodarowania przestrzennego wyhamowały trochę ich rozwój i przy okazji wszystko inne.

JR: Co do zasady plany zagospodarowania tworzyło się na tereny zurbanizowane, nikt nie robił planów na pola. To jest bardzo kosztowne. Na przykładzie gminy Kuczbork widać, że inwestorzy zaskarżają plany i wyroki sądów są różne. Plan nie jest idealnym rozwiązaniem. Lokalnie nie mamy wielu możliwości do zahamowania budowy kurników czy chlewni. Jak już wspomniałem gminy mogą opracować plany, ale starostwo ma w tym zakresie ograniczone możliwości. Jeżeli wpłynie kompletny wniosek o pozwolenie na budowę, to w ustawowym terminie muszę je wydać. Starosta nie może stosować dowolności w wydawaniu decyzji budowlanych.

KC: To co dalej? Zapewne jakieś wnioski ma Pan już w głowie. Będą spisane, przekazane dalej?

JR: Planujemy wspólnie z innymi włodarzami spotkanie robocze w szerszym gronie, a więc również z udziałem służb, hodowców, żeby wypracować nasze wnioski, konkluzje, spostrzeżenia związane z likwidacją ptasiej grypy i przekazać je wyżej. Musimy w jakiś sposób się zabezpieczyć, bo ptasia grypa będzie do nas wracała. Szereg działań musi być podjętych na szczeblu rządowym. Czas na zmianę przepisów. Może trzeba zacząć wymagać od właścicieli ferm wskazania miejsca na ewentualne grzebowisko? To poważny problem. Ptasia grypa na razie przykryła ASF, który trzyma się od nas z daleka i niech tak pozostanie. Pamiętajmy jednak, że w naszym powiecie jest ponad 1,1 mln tuczników, więc Afrykański Pomór Świń jest również poważnym zagrożeniem.

KC: Nie wywołujmy wilka z lasu. Jeszcze jedna kwestia związana z ptasią grypą. Wiele osób postrzega kurniki tylko przez pryzmat smrodu i zapomina, że dają one pracę wielu osobom. Ma Pan niepokojące sygnały z Powiatowego Urzędu Pracy w tej sprawie?

JR:. W tym momencie jeszcze trudno ocenić wpływ tej sytuacji na kondycję ekonomiczną producentów. Wielu hodowców ograniczyło zatrudnienie. Obserwujemy większy ruch w Urzędzie Pracy, pojawia się sporo osób, które zatrudnione były na fermach. Mam nadzieję, że będzie to tylko chwilowe i sytuacja szybko wróci do normy. Pamiętajmy, że na fermach w naszym powiecie pracują setki osób, często całe rodziny. Jeżeli będą zarabiać mniej albo wcale to automatycznie będą oszczędzać na zakupach, nie pójdą do fryzjera itp. Pieniędzy na rynku będzie o wiele mniej. Samorządy także mają udziały w podatku dochodowym i w sposób pośredni również mogą ucierpieć na tej sytuacji.

KC: Czas na trochę przyjemniejsze tematy. We wtorek (11 maja) powiat podpisał umowę na wykonanie projektu basenu. Rozumiem, że nie jest to kolejna koncepcja, tylko dokument, w oparciu o który będzie można pobudować budynek.

JR: Tak, firma zrealizuje projekt budowlany basenu. Wykonawca został wyłoniony w drodze przetargu. Projektant ma duże doświadczenie w realizacji podobnych inwestycji. Ma na swoim koncie wiele takich realizacji. Pamiętajmy, że wcześniej opracowaliśmy koncepcję, którą przedstawiliśmy wykonawcy. Projektant zasugerował nam swoje rozwiązania. Podstawowe założenia muszą zostać zrealizowane. Chcemy, żeby na naszej pływalni było miejsce dla uczących się pływać, amatorów i wytwornych pływaków. Nie zapominamy też o strefie relaksu. Projekt ma powstać w ciągu 9 miesięcy. Chcemy już na początku przyszłego roku mieć w ręku komplet dokumentów, który pozwoli nam ubiegać się o dofinansowanie.

KC: A kiedy rozpoczną się prace remontowe w szpitalu? Kompletna termomodernizacja będzie chyba dużym wyzwaniem.

JR: Plac budowy został już przekazany wykonawcy. Prace będą trwały około 2 lat. Skala przedsięwzięcia jest duża, na pewno dużym utrudnieniem będzie specyfika obiektu. Szpital w czasie remontu musi normalnie funkcjonować. Liczę na to, że wszystko przebiegnie bez większych komplikacji. A remont naszemu szpitalowi należał się jak najbardziej.

KC: Panie starosto, czy wyjaśniła się już kwestia pozyskania podwójnego dofinansowania na przebudowę drogi relacji Syberia-Sinogóra? Przypomnę Czytelnikom, że najpierw otrzymaliście dofinansowanie od samorządu Mazowsza, później wsparcie rządowe.

JR: To prawda, najpierw dowiedzieliśmy się, że inwestycję wesprze finansowo Województwo Mazowieckie, po paru tygodniach ogłoszono wyniki naboru wniosków w ramach Rządowego Funduszu Dróg i okazało się, że tu również otrzymaliśmy dofinansowanie. Wybraliśmy dofinansowanie rządowe, ponieważ jest bardziej korzystne. Otrzymaliśmy 800 tysięcy złotych więcej. Natomiast z marszałkiem Adamem Struzikiem podjęliśmy rozmowy o możliwości przesunięcia dofinansowania na inną inwestycję. Otrzymaliśmy zgodę i 4 miliony złotych trafią na przebudowę drogi Swojęcin-Obręb. Wiadomo, że potrzeb jest o wiele więcej, staramy się w sposób zrównoważony wykonywać inwestycje w każdej z gmin z naszego powiatu. Do remontu kwalifikuje się też droga miedzy Poniatowem a Bieżuniem. Ze względu na remont drogi wojewódzkiej nr 544 zdecydowana większość ruchu samochodowego przeniosła się na tamten odcinek. Póki droga wojewódzka nie zostanie oddana do użytku nie wykonamy na swojej drodze dużego remontu, żeby nie powodować paraliżu komunikacyjnego.

KC: A tak zupełnie na koniec. Wielkimi krokami zbliża się lato. Ma pan już jakieś plany wakacyjne?

JR: W zasadzie nic konkretnego. Cały czas nie wiemy jak będzie wyglądała sytuacja z pandemią. Ciężko coś zaplanować. Od kilku lat wspólnie z żoną staramy się uprawiać aktywną turystykę, w tym również rowerową. Jak znajdziemy wolną chwilę to zapewne zapakujemy rowery na samochód i gdzieś pojedziemy. Na pewno nie wybieram się za granicę.

komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.