Wiadomości

KTO MA PROBLEM Z AUDYTEM W KLICZEWIE?

Sprawa audytu w szkole w Kliczewie i pomyłki audytora znów wróciła. Burmistrz Aneta Goliat dziwi się, że radni robią z tego taki problem. Czy lepiej, żeby nie widzieli i nie komentowali pomyłki? Dyskusja wróciła podczas sesji.
Burmistrz Aneta Goliat dziwiła się dociekaniom, dlaczego audyt zaczął się w Kliczewie

Do sprawy wrócił podczas ostatniej sesji (19 maja) radny Mariusz Milewski. Jak stwierdził, radni chcieliby uzyskać więcej informacji o tej sytuacji. – Jak to się stało, że ten audyt w końcu był przeprowadzany. Bo z tego, co się orientuję, to audytor już ileś czasu prowadził te swoje czynności w Kliczewie – zaczął. Prosił o wyjaśnienia, na jakiej podstawie, czy miał upoważnienia.

Burmistrz Aneta Goliat stwierdziła, że być może audyt w kliczewskiej placówce jednak będzie. – Ale czy on został przerwany? – dopytywał Milewski. – Ja w ogóle nie wiem, czy on został rozpoczęty. Może jakieś informacje zostały poproszone od pani dyrektor. Natomiast powiem szczerze, nie bardzo widzę problem, przecież te audyty były w różnych szkołach – powiedziała Goliat. Milewski tłumaczył więc, że sytuacja jest dziwna w tym kontekście, że odbywał się on w innej szkole, niż było zaplanowane. Burmistrz wyjaśniała, że w pierwszym planie audytów na ten rok miała być właśnie kontrolowana jednostka w Kliczewie. – Ale ponieważ jest taka potrzeba, wynika ona m.in. z kontroli NIK, że pojawiało się bardzo wiele błędów, pewnie być może również związanych z pracą zdalną jeśli chodzi o bezpieczeństwo informatyczne. Bezpieczeństwo informatyczne to jest ochrona państwa, naszych danych, wszystkich danych, przekazywanych dokumentów, jakie wpływają do urzędu, a ich wpływa bardzo, bardzo wiele i poprosiłam o zmianę tego planu. Mogę to uczynić, działam zgodnie z prawem. Pan mecenas to zatwierdził, zaopiniował. Chcieliśmy najpierw zrobić to bezpieczeństwo, a szkołę w Kliczewie odłożyliśmy na plan dalszy. Co nie znaczy, że tam nie będzie audytu. Ten audyt będzie na pewno – powiedziała burmistrz.

Radny Milewski drążył temat dalej. – Ale czy on miał do szkoły w Kliczewie upoważnienie? Do wykonania, przeprowadzenia audytu – pytał.

– Ja nie wiem, czy pan audytor rozpoczął w ogóle jakąkolwiek procedurę – odparła Goliat. Odpowiadając na pytanie o upoważnienie zaś stwierdziła, że ma on upoważnienie do „wszystkich zadań”. – I tak jak państwo czytacie pewnie różne fora społecznościowe, ale najlepiej tak jak pan to czyni, panie radny, zapytać u źródła, więc panu odpowiadam – audytor ma upoważnienie do wszystkich zadań – podkreśliła burmistrz.

DOCIEKLIWY MIESZKANIEC

W pewnym momencie Goliat zaczęła wątek dostępu mieszkańców do informacji publicznej. – Pan, który nam pytań zadaje, bo każdy mieszkaniec może dużo pytań zadawać w formie informacji publicznej, czyli ustawie o dostępie do informacji publicznej, również zadawał takie pytanie. Pan audytor miał upoważnienie do wykonywania zadań. Tak, inaczej nie mógłby przystąpić do pracy. Miał jedno ogólne upoważnienie. Zapytałam, jak powzięłam informację, czy tak może być. Usłyszałam – co to jest za pytanie pani burmistrz. Wręcz to jest wskazane, bo może ja robiąc już audyt w szkole w Chamsku gdzieś będę też mógł rozpocząć pracę nad bezpieczeństwem informatycznym. Kto pani powiedział, że to ma być upoważnienie na każde zadanie? – tłumaczyła Aneta Goliat podczas sesji. Jak stwierdziła, wie, co autor zapytania miał na myśli. – Pewnie to, że wcześniej było na każde zadanie. Ten audytor zażyczył sobie inaczej – dodała Aneta Goliat.

– Padła konkretna informacja, że audytowi będzie podlegała szkoła w Chamsku i myślę, że między innymi to jest powodem tego, że wszyscy mieliśmy wiedzę na ten temat, że ta konkretna szkoła została wyznaczona (…) rzeczą, która nas najbardziej dziwi jest to, że dlaczego audytor mając tak obszerne upoważnienie o którym pani mówi pojawił się np. w szkole w Kliczewie a nie np. w szkole w Raczynach czy szkole w Będzyminie, szkole w Poniatowie – skomentował od razu radny Andrzej Staroń. Jak dodał, ktoś musiał mu wskazać adres, gdzie pojechał na kontrolę. – Ktoś podejmuje decyzję, upoważnienie podpisuje pani, nie pani sekretarz, więc jak gdyby pani burmistrz jest najbardziej zorientowana w tym, gdzie ten człowiek się pojawił. Bo cały czas słyszymy zdziwienie z pani strony, że coś takiego miało miejsce i chyba to jest najbardziej takie zastanawiające. Chcielibyśmy wszyscy uzyskać konkretną informację – tak miał pojechać, tak chciałam, tak został wskazany. To nie jest człowiek, który jest z naszego terenu i on sam będzie decydował, od czego zacznie – mówił dalej Staroń. I odniósł się do tego, że ma on również badać bezpieczeństwo informatyczne w urzędzie. – Jeśli jednym z obszarów, który podlega audytowaniu jest bezpieczeństwo informatyczne, to tym bardziej dziwi tak szeroki zakres upoważnienia, które on otrzymał, co jest w sprzeczności z tym, jak te dane mają być chronione – podkreślił radny.

Do jego wypowiedzi odniosła się burmistrz miasta. – Ja z prawnikami ani z prawem nie dyskutuję, nie czuję się na tyle kompetentna – powiedziała Aneta Goliat. Chwilę potem tłumaczyła, jak wybrano tego a nie innego audytora, za taką a nie inną cenę.

Zaraz po niej głos zabrała sekretarz urzędu Iwona Kortes. – Może ja odpowiem, dlaczego Kliczewo, a nie inna szkoła. Dlatego Kliczewo, bo w planie audytu takim pierwotnym Kliczewo było uwzględnione i potem była zmiana planu audytu. Kliczewo było zamienione na audyt informatyczny, no i ja tak sądzę, że ta pomyłka powstała dlatego, że pan audytor wziął ten pierwotny plan, nie zerknął na zmiany. I dlatego audyt rozpoczął w Kliczewie. Ale z informacji przekazanych przez audytora żadne dokumenty nie zostały mu przekazane – poinformowała.

BŁĄD

Radny Staroń jednak drążył dalej temat, komentując, że podczas jednej z sesji przypomniano jednak o zmianie planu audytu, stąd ta informacja jednak wybrzmiała. – Jest błąd, że może nie ma upoważnienia na każde zadanie – skomentowała Kortes. – Dobre słowo błąd – wyłapał Staroń.

To jednak nie zakończyło dyskusji. Znów głos zabrał radny Mariusz Milewski. – Rozumiem, że gdyby nie padło moje pytanie dotyczące audytu, to ten audyt w Kliczewie by się odbył, nie zostałby przerwany – spytał. Sekretarz poinformowała, że audyt w Chamsku już się rozpoczął. – No nic by się nie stało, po prostu w szkole w Chamsku byłby później – wtrąciła Goliat.

– Myślę, że pan audytor się pomylił – powiedziała burmistrz po chwili. -Przyznał, że tak jest w tym piśmie, że on zapomniał, nie wiem, czy pomylił się, że jednak spojrzał na ten pierwotny plan, w którym była wpisana szkoła w Kliczewie, a powinno być jak słusznie pani przewodnicząca odczytała – w Chamsku. Natomiast proszę państwa, kolejny plan – audyt w Szkole Podstawowej w Kliczewie Dużym – poinformowała radnych burmistrz. Po czym stwierdziła, że gdyby się okazało, że jednak pan audytor w kliczewskiej placówce rozpoczął pracę i byłaby ona bardzo zaawansowana, to ona ma prawo ten plan audytu zmienić ( w porozumieniu z audytorem) i pracę by dokończył, zaś szkołę w Chamsku skontrolowałby później.

– Ja naprawdę nie widzę za bardzo jakiegoś problemu – mówiła Aneta Goliat. I znów podkreśliła, że w szkole w Kliczewie zaplanuje audyt w pierwszej kolejności w kolejnych latach.

Komentując sytuację wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Halina Jarzynka powiedziała, że nie do końca zgodziłaby się z samą pomyłką audytora, bo podczas sesji, kiedy omawiano plan kontroli wśród zebranych nie było jasnego stanowiska. – Panowały wątpliwości, czy on powinien być w tym Chamsku, czy w Kliczewie. Pani sekretarz powiedziała, że w Kliczewie, bo szkoła jest do likwidacji – mówiła Jarzynka.

– Pani przewodnicząca, ja zostałam wyrwana do tablicy i nie przemyślałam swojej odpowiedzi. Bo faktycznie to Kliczewo było, i gdybym sprawdziła, na pewno bym takiej odpowiedzi nie udzieliła. Teraz jak będę odpowiadała, to najpierw sprawdzę, potem będę odpowiadała – odparła sekretarz urzędu Iwona Kortes.

STAROŃ KONTRA GOLIAT

– Mnie to niepokoi, pani burmistrz łatwość z jaką pani mówi: No pomylił się, nie zrobił w Chamsku, zrobi w Kliczewie, będziemy coś z tego wiedzieli – od razu skomentował Andrzej Staroń, dziwiąc się wszelkim tłumaczeniom. Podkreślił, że dotychczas uważał, że urząd w sposób świadomy podejmuje decyzje i jakie obszary mają być audytowane. – Bo ta informacja ma służyć podejmowaniu właściwych decyzji w zakresie, w którym te audyty są wykonywane – zaznaczył. Uznał, że robienie audytu w tej czy w innej szkole, bo kiedyś trzeba, nie przekonuje co do celowości i racjonalności wydawanych pieniędzy.

Radny Mariusz Milewski spytał, że skoro zaistniała pomyłka, czemu rada nie została poinformowana o tym fakcie. – To taki czeski film – powiedział. Na jego zapytanie odpowiedziała jednak wiceprzewodnicząca Jarzynka. – To pytanie, które pan radny zadał myślę, że spowodowało dopiero zorganizowanie tego tak, jak trzeba – powiedziała.

I znów burmistrz zaczęła tłumaczyć, że to pomyłka. – Panie radny, pan też się myli, każdy się myli. I pomylił się pan chociażby przy grzebowiskach, jak pan mi zarzucał, że dlaczego ja pytam o grzebowiska i o co tutaj chodzi. A ja już kolejny raz odpisuję i ciągle mam pytania i mam dwie godziny na to, czy mamy lokalizację na terenie gminy zorganizowania grzebowiska. Więc nie ma ludzi nieomylnych, taka jest moja opinia. Rzeczywiście jest tak, jak pan radny Milewski mówił, zaistniał błąd. Ten ktoś to jest tylko człowiek, spojrzał w plan pierwotny poszedł sobie pracować, zresztą przyznał to – pani burmistrz, tak się stało, no, spojrzałem na pierwszy plan. Tyle i aż tyle – mówiła znów Aneta Goliat.

– Jeżeli mi pani stawia zarzut publicznie, że pomyliłem się w sprawie grzebowisk, to proszę skonkretyzować – od razu zareagował na tę wypowiedź Andrzej Staroń. Przypomniał, że swoje zdanie na temat ochrony środowiska i wielkich ferm wyrażał już na etapie rozmów o biogazowni. – Wypowiadanie publicznie takich rzeczy jak również mówienie, że ja pani dogryzam są po prostu nie na miejscu i nie przystoi to, żeby z urzędu burmistrza padały takie słowa – skomentował radny. Jak dodał, to jego ocena i jeśli burmistrz ma swoją opinię, niech dokonuje oceny na własny rachunek, a nie jego. I przypomniał inną sytuację, odnośnie planów przebudowy ulicy Lidzbarskiej. Na jednej z komisji spytał on burmistrz, czy odbyła się rozmowa z prezesami Żuromińskich Zakładów Komunalnych w zakresie ich udziału w finansowaniu takiego przedsięwzięcia. – Stwierdziła pani, że pani porozmawia. Na etapie przystąpienia do głosowania zadałem pytanie po raz kolejny, czy taka rozmowa się odbyła. Protokół z ostatniego posiedzenia, str. nr 5, 10 wiersz od dołu jest zapis, w którym pani informuje, że taka rozmowa się odbyła i że mamy na komisji infrastruktury spotkanie z panami prezesami i porozmawiamy. Zapytani przeze mnie panowie prezesi na temat tego, jaki będzie ich udział się zdziwili, że takiej rozmowy nie było. Więc jeżeli mówimy o pewnych rzeczach, które nam się wydaje, to proszę mówić o własnych, za mnie proszę się nie wypowiadać – skomentował Andrzej Staroń zwracając się do burmistrz Żuromina.

– Ocenił pan, że pani burmistrz coś nie wypada. To tak jak panu radnemu nie wypada powtarzać, że „usłyszałem na ulicy, powiedziano że”. Wrócę do chryzantem. To też jest nieeleganckie – powiedziała.

– O chryzantemy ja osobiście pytałem. Ja zadałem to pytanie i ja się z tego nie wycofuję. To pani nie udzieliła odpowiedzi na pytanie, tylko wymijającej i niezgodnej z rzeczywistością. Nie odpowiedziała na pytanie – zakończył Staroń.

Agnieszka Orkwiszewska

komentarzy

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Pchła szachrajka. Czy ktoś w końcu te głupoty zakończy. Audytor tak jak dentysta , który wszedł nie do tego pacjenta i zaczął mu borować zdrowy ząb. Weszła pielęgniarka i powiedziała, że lekarz pomylił pacjenta. Dziura zdrowym zębie jak cholera , pacjent ma lekki ból, a dyrektor placówki i lekarz mówi ,że nic się nie stało. Bo po jaką cholerę pacjent siadał na fotel, przecież mógł pójść do kina. Czy ja jestem w domu wariatów?