Wiadomości

SERWUJEMY SAMI SOBIE ŚMIERĆ

Podczas sesji Rady Miejskiej w Lubowidzu powrócił temat grzebowiska w Zieluniu. Pisaliśmy, że mieszkanka tej miejscowości wyraziła zamiar stworzenia takiego obiektu. Sprzeciwiły się temu władze oraz mieszkańcy, którzy napisali protest.
Radny Tomasz Mazurkiewicz twierdził, że jego rodzina tylko poinformowała o możliwości użyczenia gruntu.

Szczyt epidemii ptasiej grypy w naszym powiecie mamy już za sobą. Choroba zgarnęła ogromne żniwo. Zostało tylko 10% standardowej produkcji. Zutylizowano ponad 10 mln ptaków. Na żadnej z ferm nie zalegają już martwe zwierzęta. Trwają dezynfekcje obiektów. Nie wiadomo jeszcze kiedy hodowcy będą mogli rozpocząć ponownie produkcję. Jak mówił na naszych łamach w poprzednim wydaniu starosta Jerzy Rzymowski kwestia grzebowisk na razie odeszła na bok. Nie oznacza to jednak, że problem zniknął. Choroba może do nas wrócić. Co w tej sprawie będą robiły władze na wyższych szczeblach jeszcze nie wiadomo. W trakcie walki z epidemią pojawiła się rekomendacja Wojewody Mazowieckiego, żeby w każdej gminie powstało grzebowisko dla martwego ptactwa. Ta inicjatywa spotkała się z kategorycznym sprzeciwem większości mieszkańców oraz samorządowców.

Na początku maja informowaliśmy, że Joanna Mazurkiewicz (matka radnego i sołtysa Tomasza Mazurkiewicza) z Zielunia złożyła wniosek o zamiarze stworzenia na swojej ziemi grzebowiska. Teren, który brała pod uwagę był bardzo duży. Inicjatywa spotkała się jednak ze sprzeciwem zastępcy burmistrza Lubowidza Ewy Szczepańskiej. W podobnym tonie wypowiedzieli się również mieszkańcy Zielunia i okolicznych miejscowości. 18 maja złożyli oni w Urzędzie Miasta i Gminy Lubowidz protest, pod którym podpisało się ponad 300 osób. Dyskusja na ten temat wróciła podczas sesji Rady Miejskiej (19 maja). O pismach, które wpłynęły do magistratu poinformował przewodniczący Michał Zieliński. – Czy państwo radni chcą się w jakiś sposób odnieść?- zapytał.

– Szanowni Państwo, jak słyszę takie rzeczy, przestaję rozumieć co się zaczyna dziać- rozpoczął radny Andrzej Michalski. – Z jednej strony walczymy o ograniczenie kurników i chlewni, po to są opracowywane plany. Te działania, które podejmujemy są słuszne- dodał.

Po chwili Michalski stwierdził, że epidemia ptasiej grypy to tragedia, która spotkała hodowców, ale również poszczególne samorządy. Jednak nie mógł zrozumieć dlaczego grzebowisko na swojej działce chciała zrobić osoba, która ma w rodzinie radnego i sołtysa.

– Serwujemy sami sobie śmierć poprzez budowę czegoś takiego- powiedział radny Andrzej Michalski. -Bardzo dobrze, że mieszkańcy Zielunia bardzo szybko zareagowali, pani burmistrz również nie wyraziła zgody- dodał. – W pierwszej kolejności trzeba było porozmawiać z mieszkańcami. Żadna z gmin jak na razie nie wyraziła zgody ani chęci, żeby coś takiego wybudować- mówił dalej.

Do zarzutów odniósł się radny Tomasz Mazurkiewicz, który twierdził, że pismo jego matki było jedynie propozycją, planem awaryjnym, gdyby epidemia przybrała na sile. – To była informacja o możliwości- tłumaczył. – Musimy zrobić wszystko, żeby zabezpieczyć mieszkańców- kontynuował Mazurkiewicz. Przyznał, że jako samorząd gmina powinna naciskać na rząd o zmianę przepisów, ponieważ plany zagospodarowania przestrzennego są bardzo drogie, ale tylko one mogą ograniczyć dalszą budowę ferm. Dalej twierdził, że decyzja jego rodziny była słuszna, ponieważ to wojewoda wydał „rozporządzenia”, że w każdej gminie powinno być grzebowisko, a gmina Lubowidz terenu na takowe nie ma. – Dziękuję za rozwagę rodzicom- podsumował. Jednakże Wojewoda Mazowiecki wydał jedynie rekomendację w kwestii grzebowisk, co od razu prostowała Lucyna Kowalska. – To jest tylko rekomendacja wojewody- wyjaśniła urzędniczka.

– Pana mama nie miała żadnych obaw odnośnie lokalizacji?- pytał przewodniczący Michał Zieliński.

– Panie przewodniczący, jaki jest areał tej działki ( ponad 20 hektarów-przyp. red.)- odpowiedział Mazurkiewicz. – Jaką ma Pan alternatywę?- dodał radny.

– To nie jest nasz problem- skwitował Michał Zieliński.

Do dyskusji włączył się ponownie radny Andrzej Michalski, który zaznaczył, że z problemem ferm samorządy cały czas muszą radzić sobie same. – Planem B byłaby ustawa odorowa, o której mówi się od wielu lat, ale jej nie ma. Nikt nas nie słucha, samorządowców z dołu- podkreślał radny. – Posłowie, których wybraliśmy powinni się pochylić się nad naszym problemem- dodał.

Michalski pytał również (retorycznie) o to, co zrobiono na szczeblu centralnym po epidemii ptasiej grypy w 2007 roku. Sam sobie odpowiedział, że nie zrobiono nic i samorządy zostały bez pomocy.

– Rekomendacja przez wojewodę o tworzeniu grzebowisk w każdej gminie- piękna sprawa, tylko kto miałby to finansować?- pytał radny.

Dyskusję podczas sesji zamknął przewodniczący Michał Zieliński, który poinformował, że rozmawiał na ten temat z mieszkańcami. W jego odczuciu byli oni zdeterminowani do szerokiego protestu, łącznie z zastawieniem wjazdu na działkę. Póki co kwestia grzebowiska w Zieluniu raczej w najbliższym czasie nie wróci.

Kacper Czerwiński

komentarzy

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Brawo panie Mazurkiewicz. Tylko pan chciał pomóc w sytuacji tragicznej . Ci ludzie nie rozumieli powagi sytuacji. Ten pan michalewski , co on sobą reprezentuje , on się męczy jak mówi